... ooo taką z bączkiem.
I tak oto z tej tęsknoty powstała szkatułka. Powędrowała do nieznajomej. Marzenie było proste- coś w fioletach, delikatnego i kobiecego. Hm... wyzwanie dla mnie. ;D Ale zdaje się, że podołałam, bo projekt się spodobał.
A oto Lawendowa Wróżka.
Pudełeczko praktycznie wielkości serwetki. Z barku bejcy rozrobiłam w wodzie białą i czarną farbę , tak aby tylko zabarwić drewno. Chciałam żeby widać było słoje. Do tego wyszedł fajny efekt cieniowania, bo na szmatkę czasem nabrało się trochę więcej ciemnej szarości, raz jaśniejszej.
Na zdjęciu niestety słabo je widać, ale zapewniam, że są- bielenia wykonane metodą mokrego pędzla. Nie chciałam, żeby zdominowały całą pracę, dlatego są delikatne, tak jak te z fioletowego cieniowania. Górę szkatułki jednokrotnie pomalowałam białą farbą. Serwetka naklejona metodą na żelazko.
Pierwszy raz robiłam też coś z szablonu. Generalnie chyba jak na pierwszyznę, to nie wyszło źle. Zwykła szpachlówka, szablon z marketu budowlanego. Chwila wahania i Wróżka gotowa.
Efekty oceńcie sami. ;)