15 lutego 2013

Czasami człowiek musi... czyli repeta.


Jak mówi stare porzekadło - "czasami człowiek musi, inaczej, się udusi." I tak było w tym przypadku, wcale nieodosobnionym.
Znacie to uczucie, kiedy coś nam się spodoba tak, że nie daje nam spokoju godzinami, dniami czy latami? Ja znam. Bo tak właśnie było w przypadku tej serwetki ryżowej. Jakiś czas temu pokazywałam szafeczkę z motywem samolotów, którą zmajstrowałam dla mojego M. Ma ona już co najmniej dwa latka i jakoś tak mi przykro było patrzeć, że rodzeństwa jej brak. Chodziła mi po głowie alternatywa zrobienia z niej czegoś, jednak ni jak nie chciałam robić kolejnej szafki. Nie ze mną te numery - dwa razy to samo. O nie!

 I tak podczas trzytygodniowej kuracji antybiotykowej, w gorączkowych zwidach wykiełkował pomysł. Okazało się później, że całkiem nawet trafny. A było o czym myśleć, bo jak tu zrobić coś dla faceta, mającego bzika na punkcie samolotów, militariów itp. 
W pierwszym odruchu pognałam z zamówionym chustecznikiem do Najjaśnieszego, żeby dobrał sobie samoloty. I wtedy padło pytanie - "Czy Wy wszystkie musicie mieć, po milion pudełek na chusteczki ? "
Odpowiedź mogła być tylko jedna - "No raczej! Ale ten jest dla Ciebie. :) "

I tak przeforsowałam zamysł, na stare pudło a`la skrzynia. Miało wyglądać jak po zrzucie z samolotu, pływające gdzieś w oceanie albo morzu, a potem targane przez pustynię w żołnierskim worku i schnące w gorącym słońcu . Serwetkę ciężko było wpasować w to otoczenie, więc spróbowałam zrobić z niej wycinki, jak stare fotografie. Do tego przybiłam kute narożniki. 
A ponieważ naczytałam się o transferach, jakże ostatnio modnych w kręgach decou, musiałam pacnąć chociaż jeden. Wyszło kilka, gdyż natrafiłam na stare gazety z czasu 2 WŚ, i przemyciłam w sposób niekoniecznie przemyślany. Zapomniałam bowiem, że trzeba zrobić odbicie lustrzane. Ale co tam. Czasy wojny rządzą, się swoimi prawami. ;)
Grunt, że chustecznik się podoba. I jedyna poprawką jaka sobie zażyczył Jaśniepan, to flaga USA AF.


















A tak wyglądały eksperymenty z transferem wydruku z atramentówki, na mokrej fabie.
I pamiętajcie!!! Wydruk w lustrzanym odbiciu!!! 

















 Poniżej (powyżej też ;))zabejcowana mieszanką farby akrylowej i bejcy drewniana konstrukcja. Na to wcierana sucha farba akrylowa. Wszystko przetarte papierem ściernym , część na świecę. I wszystko znów gdzieniegdzie pobejcowane moją mieszanką.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Fajnie, że tutaj jesteś. Może podzielisz się ze mną, swoimi wrażeniami? :)
It's nice that you are here. Can you share with me your experience? :)